Rolnicy z regionu pilskiego wyjeżdżają na drogi i wznawiają swoje protesty, aby wyrazić sprzeciw przeciwko drożyzny w naszym kraju. Organizacja pod nazewnictwem AgroUniaa nadal podsyca protesty związane z dużymi cenami za sprowadzaną żywność. Tymczasem zwracają uwagę na to, że sami nie mają możliwości, aby sprzedawać plony do sklepów, w których większość Polaków robi zakupy. Na główny cel padają biedronki, lidle i podobne tego typu zagraniczne markety, które na dobre zagościły się w naszym kraju. Organizacjom rolników nie podoba się taki stan rzeczy i uważają, że protestami zwrócą na to uwagę rządu oraz innych obywateli.
Chcą przede wszystkim tego, aby nasz rząd zajął się realizacją obietnic związanych z wprowadzeniem restrukturyzacji gospodarki i rolnictwa. Nie chcą już słuchać o żadnych obietnicach, mówią, że będą protestowali do momentu, gdy rząd wprowadzi jakieś konkrety. Aktualnie protesty odbywają się nie tylko w Pile, ale także w okolicy powiatu pilskiego. Możemy tam spotkać zablokowane drogi ze względu na to, że uczestnicy wywołują duże zamieszanie.
Na ulicach ciągną się sznury traktorów, które blokują ulice
AgroUnia zorganizowała protesty za pośrednictwem swojego sprzętu rolniczego. Sznury traktorów ciągną się wzdłuż najważniejszych ulic w powiecie pilskim. Wyrażają w ten sposób swój sprzeciw i ogromne zaniepokojenie tym, że rząd nie chce robić niczego w związku z rolnictwem i naszą gospodarką krajową. Podobnie ostatni tydzień wyglądał również w Wielkopolsce ze względu na to, że wiele osób należących do tej organizacji rolniczej ma swoje wpływy również w kilku innych województwach. Zablokowano tam łącznie 11 dróg miastowych.
Zaparkowali nawet swoje traktory pod budynkiem starostwa. Wyjęli liczne plakaty, transparenty i nie kryli się z oburzeniem, które skierowali w stronę naszych polityków. Rolnicy wjeżdżają do miast i pragną pokazać nam, że dotykające ich problemy są także naszymi kłopotami, ponieważ wszyscy korzystamy z tych samych produktów. Lista pełnych postulatów ugrupowania rolników została przekazana w ręce władz. Od starosty ma ona dotrzeć do odpowiednich organów, które w założeniu protestujących powinny w końcu zrobić coś obecną sytuacją gospodarczą w naszym kraju.